Jest to wędzony Robust Porter. Użyty słód był wędzony drewnem niemieckiego buka (Bamberg) oraz nowozelandzkiego krzewu manuka.

6,2%ABV 45IBU Cena: 16zł (330ml)

W snifterze barwa jest naprawdę bliska czerni, jedynie przy dnie widoczne są brunatne refleksy. Stosunkowo jasna, kremowa piana charakteryzuje się średnią tak trwałością jak i lepkością – o gęstych koronkach brabanckich możecie zapomnieć.

Zdecydowanie ciekawiej prezentuje się kwestia aromatu. Wędzoność wcale nie jest tu główną składową. Prym wiodą słodkie suszone owoce oraz przyjemna, nieco ogniskowa paloność. Szynkowe, nieco słodkawe nuty wędliniarskie dodają piwu pełni.

W smaku dymna strona piwa także nie przytłacza, zaś jedynie zgrabnie komponuje się z nutami ciemnego pieczywa, kawy zbożowej oraz gorzkiej czekolady. Jest niesamowicie miękko, delikatnie i wielowymiarowo. Woltaż perfekcyjnie zamaskowany – to akurat w zupełności nie dziwi.

Pamiętam jakim zaskoczeniem było dla mnie Rauchmärzen od Schlenkerlii serwowane w Bambergu grawitacyjnie z drewnianych beczek – gładkie, zdecydowanie mniej wędzone niż wersja butelkowa, obłędnie pijalne. Z bardzo podobnym efektem spotykam się właśnie w „The Big Smoke”. Dym tu wcale nie jest „big”, jest natomiast świetna porterowa baza, odpowiednie wysycenie oraz obłędna wręcz pijalność. Pyszna wędzonka, w pełni zasługująca na swe wysokie noty.