AleSmith – IPA
India Pale Ale plasujące się na pozycji nr 7 w swoim stylu według RateBeer.

7,25%ABV Cena: 24zł (330ml)

Swoją barwą piwo przypomina mi nieco oldschoolowe podejście do stylu, coś w deseń rodzimego Ataku – ciemnopomarańczowa, niemalże miedziana barwa o jedynie delikatnym zmętnieniu. Biała, obfita piana towarzyszyła mi przez całą degustację, pozwalała na łatwe wznowienie oraz osadzała się gęstymi pajęczynkami na ściankach szkła
Aromat niesamowicie trawiasty i żywiczny. Cytrusy nieco bardziej stonowane, przede wszystkim bardzo dojrzałe i słodkie (głównie pomarańcze). W tle subtelna podbudowa słodowa (biszkopty) oraz minimalne utlenienie.
W smaku zdecydowany prym wiodą lepkie sosnowe pędy. Mdłe cytrusy na dalszym planie. Goryczka zbyt niska, niedostatecznie kontrująca nazbyt karmelowe body. Całość jednak poprawnie wysycona i zaskakująco pijalna jak na swój woltaż.
W mym egzemplarzu legenda nieco przerosła samą siebie. Oczywiście w dużym stopniu to niestety zasługa transportu i braku świeżości. Jest to jednak zdecydowanie klasyczna interpretacja IPA, stąd też na próżno szukać porażającej kubki smakowej goryczki, czy aromatów rodem z fiolek CBS. Jako codzienne piwo lub zachęta dla laików jest to pozycja w 100% godna polecenia.

Anderson Valley – Heelch O’ Hops
Imperial IPA chmielone Columbus, Chinook i Cascade.

8,7%ABV 100IBU Cena: 16zł (355ml)

Nienaganna prezencja – kolor ciemnego, starego złota, idealna, niemalże krystaliczna klarowność oraz śnieżnobiała, bujna i nadzwyczaj trwała piana. Mówiąc w skrócie – dość nietypowo jak na podwójną wersję stylu.
Pod względem intensywności równie dobrze ma się kwestia aromatu. Słodkie owoce tropikalne (mango) oraz delikatne cytrusy (cytrynowy zest) zostały zestawione z konkretną ziołowością oraz wyraźną, acz nie psującą całości odbioru miodowością (utlenienie). Alkohol nawet po ogrzaniu delikatny, nieco przyprawowy.
Smak zaskakuje swą cytrusową kwasowością. Pomimo iż mocarna goryczka została skutecznie stłumiona słodowym ciałem, całość jest zdecydowanie wytrawna. W tle nikłe procenty oraz trochę pozostająca ziołowo-metaliczna chmielowość.
Poprawne, acz niczego nie urywające DIPA. Brak mu świeżości i lekkości. Nuty odchmielowe są ciężkie i mulące, co w połączeniu z utlenieniem dało dość niepijalny efekt. Przyznać jednak trzeba, że pod względem woltażu, jego prezencji i odczuwalności Heelch O’ Hops pozostawia ponad 90% polskich IPA daleko w tyle. Spróbować warto, powracać doń już zdecydowanie mniej.

Prairie – Phantasmagoria
Double India Pale Ale w stylu West Coast.

8%ABV Cena: 28zł (355ml)

Prezencja – pomarańczowa, niemalże miedziana barwa oraz mocne zamglenie. Piana śnieżnobiała, drobna, utrzymująca się długo w postaci grubego krążka, bardzo lepka.
Piwo pachnie niczym świeżo wyciśnięty sok pomarańczowy. W tle słodkie grejpfruty i sosnowa żywiczność (zapowiadana przez sam browar). Po ogrzaniu nieco landrynkowe, w żadnym wypadku jednak nie alkoholowe.
W smaku również pierwszy plan zdominowały cytrusy. Goryczka nieco powyżej średniej, krótka, grejpfrutowa. Kontra słodowa delikatna, brak mdłych wtrąceń karmelowych. Przy szybszej konsumpcji efekt rozgrzania przełyku niestety obecny.
Bardzo dobre podwójne IPA. Przede wszystkim niesamowicie pijalne (porównywalnie do Pliny czy Heady). Gdyby udało się ograniczyć jeszcze odczucie woltażu byłoby wręcz idealnie. Prairie będę jednak cenił bardziej za kwachy i RISy, niż chmielową rewolucję.