Porter z dodatkiem kokosa.
7,5%ABV Cena: 25zł (500ml)
Sporo mówi się o problemach z pianą z powodu zawartego w kokosie tłuszczu. W moim domowym piwie z płatkami kokosowymi nie było jednak z nią najmniejszych kłopotów. Tu zachodzi podobna sytuacja – piana jest dość obfita, utrzymuje się niemalże połowę degustacji, zaś po opadnięciu do grubego krążka nadal znaczy szkło drobnymi koronkami. Barwa jest ciemnobrunatna, typowa dla stylu.
W aromacie mamy połączenie gorzkiego kakao z wyraźnie mleczną czekoladą. Kokos ujawnia się dopiero w postaci delikatnej kwaśności. Nie brak także orzechów laskowych, biszkoptów oraz szczypty popiołu.
Po pierwszym łyku byłem pewien, że smak idealnie odzwierciedla to co spotkało mnie w aromacie. Okazało się jednak (na szczęście), że jest zdecydowanie mniej słodko. Oczywiście lekkie nutki kojarzące się z Bounty są obecne, lecz nie brak deserowej czekolady i owocowej kwaśności (żurawina), do których po ogrzaniu przyłącza się ziemistość. Efekt lekkiego rozgrzewania pojawia się dopiero pod koniec degustacji.
Oba browary niejednokrotnie udowadniały, że potrafią z powodzeniem stosować w piwie najróżniejsze dodatki. Nie inaczej jest w przypadku tejże kooperacyjnej pozycji. Oczywiście sam kokos mógłby być zdecydowanie wyraźniejszy, zbliżając się tym samym do Rokokoko od naszych Artezanów, zdecydowanie straciłby wtedy jednak na ogólnym balansie, a co za tym idzie też pijalności. W mej ocenie jest to bardzo fajne piwo.