Jest to ja widać mocny dzikus leżakowany w różnych beczkach po winie przez rok, następnie zaś odpowiednio zblendowany.

11%ABV Cena: 35-40zł w zależności od sklepu i kursu franka

Po przelaniu do szkła oczom ukazuje się ciemno miedziana barwa kojarząca mi się z miodem gryczanym. Na dnie butelki nie brak luźnego osadu, który wyraźnie zmętnia całość. Piana właściwie jedynie w postaci krążka, pozostawia po sobie drobne koronki.

Mocna dzikość i kwaśność błyskawicznie atakują nozdrza. Po chwili do głosu dochodzi także wyraźny alkohol w postaci słodowej nalewki – o dziwo całkiem przyjemny. Wraz z ogrzaniem ujawnia się odrobina farby emulsyjnej oraz kiszonej kapusty.

Smak rozpoczyna się sporą, miodową słodyczą. Szybko jednak przechodzi ona w kwaskową owocowość kojarzącą się z porzeczkami lub żurawiną. Procenty choć obecne, nie nasilają się z czasem. Aftertaste lekko kiszony, doprawiony mokrym drewnem oraz cukrem kandyzowanym.

Bardzo kompleksowe piwo przyjemnie rozwijające się w trakcie degustacji. Chyba jeden z najmocniejszych kwachów jakie miałem okazję degustować, a przy tym nadal nieźle pijalny. Niby szkoda, że browar ten jest właściwie całkowicie u nas niedostępny, jednak po chwili refleksji powstaje pytanie – kto i ile by tego kupił? Smutna odpowiedź nasuwa się sama…