Jak ładnie widać na froncie etykiety jest to po prostu lekki FES. Dodatkowo można uznać go za Single Hop, gdyż do chmielenia użyto jedynie East Kent Golding.

14°blg 5,8%ABV 40IBU Cena: 16zł (700ml)

Przy nalewaniu swoją obfitością zaskoczyła mnie piana. Nie gorzej ma się sprawa jej trwałości oraz lepkości – towarzyszy całą degustację, przy czym pokrywa ścianki gęstą siecią błyszczących koronek. Barwa minimalnie ciemniejsza niż w Pepsi, klarowność porównywalna.

Aromat jest naprawdę świetny. Tak mleczna, jak i gorzka czekolada, kwaskowy pumpernikiel oraz szczypta popiołowej paloności. Całość sprawia wrażenie piwa zdecydowanie bardziej ekstraktywnego, bynajmniej jednak nie z powodu jakichkolwiek nut alkoholowych – tych oczywiście brak.

W smaku już jednak tej pełni wyraźnie brakuje. Jest sporo proszkowego kakao oraz czarnej, niesłodzonej kawy, lecz zdecydowanie w wydaniu Americano. Oczywiście bardzo pozytywnie odbiło się to na pijalności – sporą butelkę można skończyć spokojnie w tempie zwykłej półlitrówki tego typu piwa.

No cóż. Nie wiem jaki z tego piwa egzorcysta, gdyż swą mocą raczej żadnego demona nie przegoni. Rozpatrując je jednak w kategorii Baby/Session FES muszę przyznać, że jest naprawdę solidną pozycją. W porównaniu z naszymi przedstawicielami tegoż stylu mógłby wypaść słabo, lecz na tle rodzimego Craftu jak najbardziej należy mu się uznanie.