Browar warząc to piwo próbował odtworzyć India Pale Ale warzone w Anglii około 1800 roku. Zasyp więc w 100% stanowi słód Maris Otter Pale Ale, do chmielenia zaś użyto sporej dawki East Kent Goldings. Na tym jednak nie koniec. Piwo trafiło na 1,5 roku do dębowych beczek, zaś przed rozlewem zostało solidnie nachmielone odmianą Nelson Sauvin.

16°blg 7%ABV 65IBU Cena: 45zł (500ml)

Prezencja w szkle niemalże wzorcowa – jasnopomarańczowa, lekko zamglona barwa oraz niska lecz zaskakująco drobna i trwała piana (utrzymuje się do końca degustacji oraz pozostawia masę zwiewnych koronek brabanckich).

Aromat nie pozostawia żadnych złudzeń co do użytej na zimno odmiany chmielu. Mnóstwo kwaśnych owoców (porzeczki, agrest), młode wino oraz odrobina nafty – po prostu klasyka w wydaniu Nelsona. Całość bardzo rześka, rzekłbym wręcz, że elektryzująca.

Kwasowość wiedzie prym także w smaku. Głównie w postaci owocowości ocierającej się o cytrusy. Drugą jednak, niemal równorzędna nutą jest dzikość – skóra, piwniczność, subtelna pleśniowość. Goryczka zaskakująco niska nawet jak na Angielska interpretacje stylu. Na posmak składa się mokre drewno oraz ziemista wytrawność.

Piwo budziło we mnie spore obawy. Angielskie IPA leżakowane w beczce, a następnie chmielone niezbyt lubianą przeze mnie odmianą – z tego nie może wyjść nic fajnego. Jakże pozytywnym więc zaskoczeniem było to co otrzymałem w szkle. La Renaissance smakuje jak doskonale wyleżakowany i zbalansowany dzikus dzikus. Obłędna pijalność i orzeźwienie. Najdroższe piwo jakie trafiło w me ręce od De Dochter okazało się zdecydowanie numerem jeden.