Jest to India Pale Ale w 100% fermentowane Brettanomyces. Zastosowano także dodatek owoców Sudachi – coś w stylu japońskiej limonki.

6%ABV Cena: 34zł (650ml)

Barwa złota, z początku mocno opalizująca, po dolaniu zaś całej zawartości butelki piwo staje się całkowicie mętne niczym bawarski Weizen. Także piana jest niesamowicie gęstą, trwałą oraz pozostawiającą przepiękny lacing.

Aromat niesamowicie owocowy. Dominują cytrusy, głównie w postaci grejpfruta i mandarynki oraz białe owoce (młode, kwaśne jeszcze winogrona). Dzikość bardzo subtelna, lekko kojarząca się z dofermentowującym, młodym winem.

W smaku także nie brak nut cytrusowych. Lekkie nuty przyprawowe kojarzące się z Saison/Farmhouse. Goryczka wyraźnie nie chmielowa, lecz piwniczna, lekka. Nie brak także wyraźnej zbożowości za którą osobiście zbytnio nie przepadam. Całość jednak niesamowicie lekka i pijalna, w ciemno nigdy nie obstawiłbym, iż jest to pełnoprawne pod względem alkoholu IPA.

Dość szybko wyłapany przeze mnie minus tego piwa to brak jakiejkolwiek ewolucji – nic a nic nie rozwija się podczas degustacji. Z drugiej jednak strony wszelkie składowe doskonale ze sobą współgrają, żadna nie dominuje nad pozostałymi, co w efekcie daje niesamowicie rześki i pijalny trunek. Duża butelka spokojnie znika w przeciągu pół godziny.