Foreign Extra Stout leżakowany w dębowych beczkach z dodatkiem malin.

7,6%ABV Cena: 19zł (330ml)

Barwa zbliżona do porterowej – zamiast pełnej czerni mamy tu raczej Pepsi z rubinowymi przebłyskami przy krawędzi szklanki. Beżowa piana po kilku minutach redukuje się do milimetrowej warstewki, jednocześnie pozostawiając na ściankach drobne koronki.

Aromat bezsprzecznie zdominowany przez intensywny charakter owoców. Maliny są świeże, kwaskowe, w żadnym wypadku nie sztuczne. Nuty gorzkiej czekolady na dalszym planie, podobnie zresztą też jak i czarnej kawy. Beczkę oraz alkohol bardzo ciężko było mi uświadczyć.

Nieco lepiej ma się sprawa samego smaku. Poza oczywistą owocową kwasowością znalazło się miejsce dla pumpernikla, ziemistości i popiołowej paloności. Całość zdecydowanie wytrawna, lecz dzięki temu okrutnie pijalna (niskie wysycenie oraz znikoma odczuwalność procentów także miały tu udział).

W kategorii Barrel Aged niestety jest bieda. Poza mizernymi taninami i ziemistością nie jestem w stanie doszukać się tu beczki. Jednak jako ciemna owocówka piwo jest świetne. Mała butelczyna ulotniła się z mego szkła mniej więcej w trzy minuty. Przypuszczam, że dużej nie zajęłoby to więcej czasu. Tak czy inaczej pozycja fajna jako odskocznia od wszelakich belgijskich Framboise.