Barleywine fermentowane dość nietypowo bo drożdżami… Belle Saison. Za chmielenie odpowiada mocny duet spod znaku „C” czyli Columbus i Chinook.

26°blg 13,5%ABV 75IBU 35EBC Cena: 19zł (330ml)

Nawet w malutkim, i przez to wąskim szkiełku degustacyjnym piwo ma ciemno miedzianą, niemal brązową barwę czym przypomina typowo angielskie interpretacje stylu. Beżowa piana w ciągu kilku minut redukuje się do milimetrowego krążka, ładnie przy tym oblepiając ścianki drobnymi koronkami.

W aromacie moc suszonych owoców – figi, daktyle, rodzynki i morele. W tle subtelny karmel oraz brązowy cukier. Pojawiają się także nuty chmielowe – zdecydowanie w kontynentalnym, nieco ziołowym, przyprawowym klimacie. Woltaż obecny, acz szlachetny i nie gryzący.

Smak to dopełnienie tego o czym mówiłem przy aromacie. Pierwsze wrażenie jest słodkie i wyklejające, lecz to pozorny efekt wynikający ze złożonego zasypu. W rzeczywistości piwo wydaje się być głęboko odfermentowane (browar podaje finalne plato 2,8), a co za tym idzie wytrawne (jak na styl i balling początkowy oczywiście). Ta wytrawność oraz rozgrzewające procenty świetnie przeciwstawiają się deserowemu profilowi piwa.

Niecodzienny pomysł wykorzystania Belle Saison okazał się strzałem w dziesiątkę. Piwo z jednej strony posiada całe bogactwo przynależne dobremu Barleywine, z drugiej zaś nie jest mulące, czy ciężkie. Myślę, że z czasem zyska jeszcze bardziej – owocowy susz spotęguje się oraz wzbogaci o nuty (miejmy nadzieję) szlachetnego miodu, a minimalnie chropowaty alkohol ułoży się. Na leżak brać w ciemno.