Jak z nazwy mógł już wywnioskować nawet największy piwny laik jest to India Pale Ale chmielone wyłącznie odmianą Mosaic, czyli tzw. Single Hop. Tym razem piwo nie było warzone w belgijskim de Proef, lecz amerykańskim Sly Fox. Od siebie dodam, że chociaż wypuszczony na rynek w 2012 roku Mosaic (wcześniej znany jako HBC 369 CV) pochodzi wprost od mego ulubionego Simcoe, nigdy specjalnie nie przypadł mi do gustu. Mało tego, nie ukrywajmy iż BIPA stylem łatwym nie jest, a spora część reprezentujących go piw na naszym rynku jest najzwyczajniej w świecie American Stoutami. Tym milej mi sprawdzić zawartość tejże puszeczki.

6,9%ABV Cena: 17zł (355ml)

Barwa swym odcieniem przypomina mi brunatny Porter. Dość łatwo zauważyć lekkie zmętnienie. Z początku wysoka, beżowa piana, redukuje siew trakcie degustacji do cieniutkiej warstewki. Na osłodę pozostawia nam masę lepkiego lacingu.

W aromacie zdecydowanie dominuje chmiel. Główną jego składową jest sosnowa żywiczność, co nie do końca pokrywa się z moją osobistą interpretacją tegoż stylu. W tle odrobina gorzkiego kakao oraz popiołu. Ładnie wkomponowane procenty – nie rażą nawet po ogrzaniu piwa do temperatury pokojowej (startowałem z okolic 10°C).

Smak przywitał mnie solidną, lecz krótką goryczką pochodzenia tak chmielowego, jak i wprost od palonych słodów. Szkoda, że nie udało się ich zgrabniej ukryć, gdyż posmak jest naprawdę mocno popiołowy. O dziwo najbardziej w porządku okazało się wysycenie – trafia idealnie „w punkt”.

No cóż, znów nie zostałem w pełni usatysfakcjonowany. Nijak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że piłem po prostu mocno nachmielony FES. Należy przy tym jednak zaznaczyć, że pomimo niezgodności z moimi wymaganiami odnośnie Black IPA piwo to okazało się naprawdę przyjemnym i nadzwyczaj pijalnym.