Jak łatwo się domyślić po nazwie jest to po prostu potrójny koźlak z dodatkiem malin.

13%ABV Cena 45zł (375ml)

Piwo po przelaniu do szkła zaskakuje przede wszystkim niesamowicie ciemną barwą. To nawet nie jest spotykana zazwyczaj w mocnych Bockach miedź, jest po prostu brunatnie brązowe. Niska, beżowa piana niemal natychmiast opada do mizernego krążka – nie dziwi mnie to zbytnio.

Jak myślicie co znalazło się w aromacie? Tak jest – maliny. Mocne, dominujące nad całą resztą, jednak przy tym nadal nie sztuczne, lecz naturalne. Na dużo dalszym planie usadowiła się odrobina miodu i karmelu – to chyba jedyne co przypomina mi w tym piwie kozła. Natomiast przepięknie schowano wszelkie oznaki sporego przecież alkoholu.

Owoce zewsząd atakują także w smaku. Są równie intensywne jak w aromacie, lecz zdecydowanie bardziej szorstkie, kwaśne i cierpkie. Ciężko się jednak doszukać jakiejkolwiek bazy. Maliny przykrywają całkowicie body. Jedyne co poza nimi stwierdziłem to ciut powyżej średniego wysycenie oraz lekko rozgrzewające procenty.

Trunek ciężki do podsumowania. Bardziej z niego mocna owocówka, niż piwo nadal zachowujące cechy stylu bazowego. Osobiście chyba wolę stonowane dodatki tworzące bardziej harmonijne połączenie. Pewny jednak jestem, że także takie, wyraźnie zdominowane jedną składową wypusty znajdują rzeszę wiernych fanów. Przetestujcie i sami oceńcie co do Was bardziej trafia.