Szwedzkie Omnipollo słynie wręcz z piw nafaszerowanych ciekawymi dodatkami. Tym razem mam wiec na tapecie Gose z solą kamienną, laktozą oraz purée z mango. Brzmi ciekawie? Sprawdźmy zatem.

6%ABV Cena 20zł (0,33l)

Barwa nie okazała się zbytnim zaskoczeniem – jak przystało na styl jest jasnożółta, niemalże słomkowa, lekko zamglona. Piana niezbyt okazała, z początku wysoka i zwiewna, po chwili jednak opada do krążka, przy czym mizernie oblepia ścianki szkła.

W aromacie wychodzą już jednak niezłe kwiatki. Przede wszystkim jest on niesamowicie owocowy – świeża cytrusowość przeplata się ze słodyczą owoców tropikalnych. Zaraz za nimi podąża zdecydowana mineralność. Na finiszu doszukać się można lekko mlecznej kwaśności.

Właśnie ta ostatnia składowa aromatu dominuje niemalże cały smak. Mniam, jest niemal tak kwaśno jak w porządnym Berliner Weisse. Po chwili do kwasku dołącza jednak sporo słodyczy (mango) oraz delikatna, lecz narastająca z czasem słoność. Także spore wysycenie to dokładnie to, co lubię w tego typu piwach.

Tradycyjne Gose z pewnością to nie jest. Nie oznacza to jednak niczego złego – wprost przeciwnie. Bardzo ciekawa wariacja na temat stylu, naładowana niecodziennymi smaczkami, a przy tym obłędnie orzeźwiająca i lekka w odbiorze. Chyba najmniejszy tu udział poza podbiciem ekstraktu miała laktoza. Sami oceńcie czy dobrze to, czy źle…