Mango Guppy

Session IPA warzone z dodatkiem mango oraz miodu, chmielone Citrą.

4,6%ABV Cena: 23zł

Barwa ciemnego, starego złota, a właściwie już niemalże jasnej miedzi. Lekkie zmętnienie – prawdopodobnie tak od owocowej pulpy jak i chmielenia na zimno. Bieluteńka, wysoka i gruboziarnista piana utrzymuje się kilka minut po czym redukuje do kilkumilimetrowej warstewki, pozostawiając po sobie zgrabny lacing.

W aromacie poza klasycznymi cytrusami ciężko doszukać się mango czy też miodu. Sporo natomiast nut grejpfruta, cytryny i słodkiej pomarańczy. W tle minimalna zbożowość oraz biszkopty.

Smak przywitał mnie bardzo dobrą, średnio mocną goryczką oraz zaskakującą wręcz kwaskowością o niesamowicie owocowym charakterze. Kontra słodowa minimalna – zdecydowanie ustępuje dominującej w piwie Citrze. Lekkości dodaje także całkiem spore wysycenie.

Bardzo dobre, w pełni zasługujące na swoje miejsce w TOP50 Session IPA. Trochę smuci nikły wpływ dodatków – miód prawdopodobnie całkowicie przefermentował czyniąc piwo jeszcze bardziej wytrawnym, zaś mango… no cóż, chyba było całkowicie niedojrzałe. Pomimo tego piwo jest rewelacyjne, o czym poniekąd świadczy to, że wypiłem je dosłownie w kilka minut.

Lizard King

American Pale Ale chmielone Amarillo oraz Mosaic.

6%ABV Cena: 23zł

Kolor nieco jaśniejszy od poprzednika, ot mocna, słonecznikowa żółć o podobnym stopniu zmętnienia. Nieco gorzej wypada pienistość – dość szybko opada, lecz na pocieszenie pozostawia równie gęstą sieć bieluteńkich koronek.

Aromat niesamowicie chmielowy, znacznie jednak mniej cytrusowy. Oczywiście pojawia się nieco limonki i mandarynki, główny jednak trzon stanowią białe owoce – winogrona, agrest i liczi. Brak jakichkolwiek nut zbożowych czy też choćby cienia alkoholu.

W smaku zdecydowanie bardziej krągłe od Mango Guppy. Trochę zestu, młodego wina oraz słodkich tropików. Bardzo bogata jak na tak lekki styl pełnia przyjemnie kontruje owocową goryczkę tworząc balans na poziomie niezwykle rzadko spotykanym. W efekcie jest rześko i niebywale soczyście.

Druga pozycja nie dość, że nie ustępuje poprzednikowi, to wręcz stoi o klasę wyżej. Nie mniej zasługuje na wysokie miejsce w rankingach, rzekłbym wręcz, że to chyba jeden z najlepszych Pale Ale jakie miałem okazję pić. Przereklamowana i chamsko utleniona „ameryka”? Zdecydowanie nie tym razem!