Sezon ślubny – czyli jak ogarnąc, żeby nie zjadł nas stres W zasadzie to już sezon weselny ruszył wielką parą. Wiadomo jest, że w takim czasie osoby występujące w rolach głównych bardziej niż kiedykolwiek narażone są na ogromny stres. No, bo przecież nie codziennie bierze się ślub. Ogromna masa przygotowań, jakie spoczywają na barach narzeczonych owocuje bardzo dużym i intensywnym stresem, który nieraz zabiera nam zdrowe myślenie. Odpowiednio dobrana sukienka, garnitur, buty, bukiet, restauracja, przyjęcie, lista gości, fryzjer – to tylko niektóre sprawy niedające spokojnie spać i odstresować się. W takich sytuacjach najlepiej pozostawić załatwienie przynajmniej większości spraw związanych z uroczystością osobom, które zwyczajnie się na tym znają i pomogą zorganizować całą imprezę w taki sposób, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. I takim oto sposobem zbliż się dzień ślubu a wraz z nim mnóstwo dylematów, czy wszystko zostało dobrze i solidnie wykonane. Para młoda idzie do kościoła, aby złożyć sobie nawzajem przysięgę małżeńską. No i zaczyna się drżenie rąk, odczuwanie raz zimna, raz gorąca, zawroty głowy i wiele innych objawów. Na szczęście są to objawy dobrego stresu, który zazwyczaj mija po kilku minutach. I w taki oto sposób para młoda już całkiem bezstresowo wychodzi z kościoła i wielkimi krokami zbliża się wraz z dużą ilością gości na całonocną imprezę.