Po prostu najzwyklejsze IPA.

6,2°ABV 70IBU

Ciemnomiedzianą, wyraźnie zamgloną barwą piwo przebija wręcz nasz rodzimy Atak Chmielu, już na samym wstępie aspirując do uznawanej przeze mnie podkategorii „Old School IPA”. Jasnobeżowa, drobna piana utrzymuje się aż do końca degustacji, ładnie oblepiając ścianki szkła.

Aromat wyraźnie owocowy. Sporo tu owoców tropikalnych i ziołowości, mniej zaś cytrusów. Całkiem przyzwoity poziom niestety psuje wyraźny, mocno landrynkowy diacetyl. W pewnym stopniu tego typu odczucia mogą się także brać ze źle użytych słodów karmelowych. Brak natomiast jakichkolwiek nut nieprzyjemnego alkoholu czy rozgrzania przełyku.

W smaku ponownie wychodzi niechciana słodkawość. Mizerna, odrobinę łodygowa goryczka nie jest w stanie się jej przeciwstawić w zadowalającym stopniu. Nie brak także nut herbacianych – testując w ciemno rzekłbym wręcz, że w piwie zastosowano dodatek Earl Greya. Wysycenie w dolnym zakresie jak na styl, dość miękkie i przyjemne.

Po całkiem przyzwoitych notach na RateBeer spodziewałem się nieco więcej. W szkle otrzymałem natomiast trochę wadliwego średniaka. Gdyby nie mdła maślaność byłoby w miarę ok. W tym wypadku jednak moją pierwszą styczność z portugalskim Barona Brewing Company muszę zaliczyć do nieudanych.