Břevnovský Klášterní Pivovar – Benedict Russian Imperial Stout Barrel Aged 8,5%ABV
Cena: 22zł
Temperatura serwowania: między 10 a 15 °C
Kolor: Piwo jest iście smoliste, kojarzy mi się tak kolorem jak i fakturą z ropą naftową. Ściekając po ściankach szkła solidnie je „brudzi” co doskonale widać na zdjęciu.
Piana: Ani nalewając dość energicznie, ani też kręcąc piwem w szklance nie udało mi się wytworzyć jakiejkolwiek. Lacing także beznadziejny.
Zapach: Zdecydowanie do delikatnych i ułożonych to on nie należy. Dominują aromaty apteczne, bandaże, lizol oraz spalone kable. Wraz z ogrzaniem uwydatnia się dobrze mi znana nuta starej, nieco zwietrzałej i utlenionej już wiśniówki. Całość podbita jest alkoholem o zdecydowanie spirytusowym charakterze, co nieco dziwi przy tym woltażu.
Smak: Smak jest nie mniej pokręcony. Dominuje motyw wigilijnego kompotu z owocowego suszu. Dymność (popiołowa) oraz apteczność również na dość wysokim poziomie. Nie brakuje także kwaśności kojarzącej się nieco z młodym winem. Na finiszu pojawia się lekko drażniąca, goździkowa pikantność, dodatkowo podbita rozgrzewającym alkoholem.
Wysycenie: CO2 kompletnie nie występuje w tym piwie.
Opakowanie: Mały bączek z krachlą wygląda bardzo przyjemnie, etykieta jednak niczym ciekawym nie ujmuje.
Komentarz: Ze pewnością jest to dziwne piwo. Wiem, że po opisie smaków jaki tu przedstawiłem można wyciągnąć wnioski w stylu „syf, kiła i mogiła”. Pomimo żałosnej wręcz pijalności (butelkę wypiliśmy w trójkę), mocno pokręcony mix smaków i aromatów sprawił mi przyjemność. Myślę, że warto czasem oderwać się od ułożonych, czekoladowych czy też waniliowych RISów. To piwo było dla mnie taką odskocznią.