Jest to solidny Imperial Stout leżakowany w beczkach po amerykańskim Bourbonie.

15%ABV Cena: 35zł

Po przelaniu do sensorika oczom jawi się jako trunek brunatny o całkiem niezłej klarowności. Pianę ciężko wytworzyć, jak i utrzymać – przy tym woltażu nie dziwi mnie to wcale.

Już z butelki roztacza się obłędny aromat. Prym wiedzie typowa właśnie dla piw z beczek po Whisky czy Bourbonie doskonała wanilina. Takiego efektu nie można osiągnąć dodając laski wanilii. Pomimo tego piwo nie jest jednowymiarowe – pojawia się także gorzkie kakao, słodka torfowość, kokos oraz ciężkie do zidentyfikowania ciemne owoce (leśne?).

Smak również nie zawodzi w najmniejszym stopniu. Cudowna, deserowa czekolada oraz słodka wanilia przeplatająca się z owocową kwaśnością. Gorzkie kakao pozostawia suchość w ustach, którą podbija nieco cierpka aronia. Alkohol przepięknie ukryty – w ślepym teście obstawiałbym maksymalnie 10%. Wysycenie minimalne – doskonale dobrane.

Heaven Hill to RIS doskonały. Kompleksowy, bogaty, wyraźny – po prostu bajka. Wpływ beczki klasyczny, wnoszący typową dla mocnych destylatów wanilinę. Chyba jedno z najlepszych piw jakie miałem okazję pić w tym roku. Ale nie mówmy hop….