Oatmeal Stout z dodatkiem jałowca, pędów sosny, prażonej herbaty Bancha oraz grzybów Shitake. Do chmieleniu użyto Saas, EKG i Fuggles.
14°blg 6%ABV Cena: 29zł (750ml)
Po nalaniu do szkła oczom ukazuje się trunek o barwie nie czarnej, lecz ciemnobrązowej. Redukująca się do milimetrowej warstewki piana dość niechętnie oblepia ścianki.
Na pierwszym planie aromatu znalazło się kakao rozpuszczalne oraz wyraźna ziemistość (czyżby wpływ grzybów?). Nie brak także nut kojarzących się z kwaśnym chlebem razowym. Całość jednak sprawia wrażenie dość ciężkiego, odrobinę mlecznego Stoutu.
Smak wita nas nieco zalegającymi, ściągającymi taninami połączonymi z delikatnie ziołową przyprawowością. Urzeka natomiast faktura, jest naprawdę oleista, pozostawiając po sobie charakterystyczne uczucie śliskości. Pomimo tego zdecydowanie jest to wytrawna interpretacja stylu.
Jak większość piw od Fabrici ciekawe dodatki nie dominują, lecz wnoszą jedynie subtelne niuanse. Z dotychczasowo pitych ich piw Burned Forest jest chyba najdelikatniejszym i najbardziej pozbawionym charakteru poszczególnych składowych. Ciężko mi stwierdzić czy dobrze to, czy źle. Wiem jednak, że osiągnięty w tym piwie balans smakowy należy do jednych z najlepszych z jakimi spotkałem się w naszym rodzimym crafcie.