W skrócie: Imperial Oatmeal Stout z dodatkiem czekolady oraz dwóch rodzajów kawy.

8,3%ABV 60 IBU

Właśnie takiego koloru oczekuję do mocnych stoutów – nie jest to smoła, jednak określenia go jako czarny z pewnością nie jest użyte nad wyraz. Piana z początku średnio obfita, można ją nieco wymusić, lecz z czasem i tak opadnie do cienkiego krążka. Skąpy lacing.

W aromacie potężna dawka gorzkiej, deserowej czekolady oraz kakao. Kawa czarna, wyraźnie kwaskowa oraz jedna z moich ulubionych nut, mianowicie odrobina drzewnego popiołu. Po ogrzaniu nasuwają się skojarzenia z kwaśnym pumperniklem.

Smak odzwierciedla to co wcześniej dało się wyniuchać. Pełnia powyżej średniej, zaś faktura bliska wyklejaniu. Pomimo tego całość jest niesamowicie pijalna – głównie za sprawą idealnego balansu oraz całkowitemu ukryciu alkoholu. Niskie wysycenie jedynie potwierdza klasę tegoż trunku.

Wybitność tego piwa nie polega na oszałamiających doznaniach smakowych. Oczywiście są one bardzo ciekawe, wyraźne i adekwatne dla stylu. Fenomen jednak najprawdopodobniej tkwi w doskonałym wypośrodkowaniu tego wszystkiego. Jedno z niewielu piw, przy końcu degustacji których miałem ochotę otworzyć kolejną butelkę. Pozycja ze wszech miar godna polecenia.