Jest to Double IPA chmielone czterema odmianami: Galena, Chinook, Pacific Jade oraz Simcoe. Poziom goryczki został oszacowany na 132IBU.

8,5%ABV 132IBU Cena: nieznana

Jeśli chodzi o kwestie estetyczne muszę stwierdzić, że zmienna faktura etykiety jest przecudowna. Po przelaniu oczom ukazuje się trunek o herbacianej barwie oraz solidnym zmętnieniu. Mizerna z początku piana w trakcie degustacji jeszcze bardziej się redukuje, finalnie tworząc jedynie krążek przy krawędzi szkła oraz równie smutny lacing.

Wącham – pierwsze wrażenie jest całkiem obiecujące. Cytrusowość, mocna ziołowość oraz trawa cytrynowa. Wraz z ogrzewaniem ujawnia się jednak metaliczność (bilon) oraz specyficzna tanina. Na szczęście alkohol zgrabnie dopasowany.

Mogłem na wąchaniu skończyć. Coś jednak mnie podkusiło aby spróbować. Goryczka w niczym nie przypomina wyliczonej. Jest zdecydowanie niska, wyraźnie ziołowa. Pozostałe wrażenia były średnie i sprowadzają się głównie do metaliczności oraz chemicznego odczucia w ustach. Alkohol także tu dobrze wypadł. Zbyt niskie za to okazało się wysycenie.

Zdaję sobie sprawę, że po opisie piwo wygląda na beznadziejnie beznadziejne. Nie do końca jednak tak było. Stwierdziłbym raczej, że było dziwne, specyficzne. I jako takie plasuje się gdzieś w morzu wypitych przeze mnie średniaków.