Blend kilku lambików różniących się wiekiem, tym razem nie wiadomo jednak dokładnie ilu. Fajna data przydatności – 2034 rok, głównie dzięki refermentacji w butelce. Piwo znalazło się w TOP50 swojego stylu (RateBeer).

6%ABV Cena: 17zł (375ml)

Kolor jak to zazwyczaj bywa w tego typu piwach przypomina stare złoto. Klarowność krystaliczna (pomijając oczywiście osad na dnie butelki). Piana zaskakuje nie tylko swą obfitością, lecz przede wszystkim trwałością – dotrzymywała mi towarzystwa przez całą degustację.

Aromat oczywiście kwaśny. Dominuje jednak niesamowicie świeża owocowość w postaci winogron, agrestu i słodkich pomarańczy. Daleko w tle jednak majaczy przytęchła piwniczność oraz przykurzone, wyschnięte na wiór drewno.

W smaku otrzymujemy potężną wytrawność. Sporo nut surowego ciasta. Dopiero po dłuższej chwili pojawia się subtelna słodycz. Kwaśność solidna, lecz niesamowicie krótka – zanika kilka sekund po przełknięciu. Sama dzikość zredukowana do minimum, zaś odczucie w ustach lekko śliskie.

Pomimo, że pijałem lepsze Gueuze muszę przyznać szczerze, iż to mi także smakowało. Ogromna owocowość w aromacie oraz kwiatowa wytrawność smaku potrafi się obronić. Niemalże brak nut stajennych tylko poprawił już i tak genialną pijalność. Zdecydowanie warto było dziś wydobyć je z odmętów mojej pseudo piwniczki.