Olimp – Hades Gone Wild Red Wine BA

25°blg 12,2%ABV 70IBU Cena: 40zł

Wersja 2017
Wizualnie jednolita, całkowita czerń oraz beżowa, niska piana. Biorąc pod uwagę dzikość oraz moc tegoż piwa jej kompletna nietrwałość zupełnie nie dziwi.
Aromat zachwyca swą intensywnością. Na pierwszym planie usadowiła się dzikość oraz mokra, nieco taniczna, lecz pomimo tego wyraźnie wanilinowa beczka. W tle sporo wiśni, mlecznego kakao oraz szczypta ostrości. Alkohol jednak nie drażni nawet po ogrzaniu.
W smaku ciekawe połączenie czarnej kawy, kwaśnej żurawiny, młodego wina oraz wilgotnej piwnicy. Papryczkowa pikantność bardzo subtelna, odpowiednio wyważona. Aftertaste nieco ziemisty, drzewny, przyjemnie rozgrzewający.
Świetne powtórka wybitnego dzikiego Hadesa. Tym razem Bretty mocniej dały znać o sobie, lecz zdecydowanie nie wpłynęło to negatywnie na efekt finalny. Dodam tylko, że tak na świeżo, jak i po dłuższym leżakowaniu HGW nie traci na swej jakości, wręcz przeciwnie.

Pracownia Piwa – LAB 4 Red Wine BA

25°blg 11,5%ABV Cena: 25zł (330ml)

Kompletny brak piany spowodowany zerowym wysyceniem – rozumiem, że po leżakowaniu piwo po prostu nie było już wysycane CO2. Barwa fajna, ciemno pomarańczowa, miedziana, zdradzająca solidny ballig.
Pachnie głównie beczką – o dziwo w najmniej spodziewany sposób czyli słodką waniliną. Nie jest ona jednak całkowicie dominująca. Nie brak bowiem słodkich, likierowych wręcz wiśni, odrobiny kwaskowej żurawiny, fig czy nadzwyczaj kwiatowej miodowości. Całość umiejętnie doprawiona mokrym drewnem bez choćby cienia jakichkolwiek nut alkoholowych (wow!).
Pełnia i moc uwidacznia się dopiero w smaku. Nadal jednak ciężko doszukać się tu procentów. Jest słodko, wyklejająco i deserowo. Nieco kłóci się to z typowymi założeniami stylu jako piwa bądź co bądź wytrawnego. Leżakowanie jednak przyjemnie kontruje ulepkowatość bazy delikatnymi taninami oraz szlachetną ziemistością.
Wysoki ekstrakt początkowy i wynikające z niego procenty zmuszają do potraktowania LAB 4 jako wariacji na temat stylu. Beczka po czerwonym winie Merlot (fuck, jeden z najmniej lubianych przeze mnie szczepów) nadzwyczaj ciekawie zagrała dając dość rzadko spotykane efekty.

Pracownia Piwa – LAB 6 White Wine BA

25°blg 11,5%ABV Cena: 25zł (330ml)

Wizualnie kwestia podobna jak w przypadku poprzednika.
Aromat jednak zdecydowanie bardziej owocowy – doszło nieco winogron, liczi oraz białego agrestu. Całość nadal słodka, trochę kwiatowa, miodowa, bez alkoholu.
W smaku jest inaczej – głównie za sprawą ciekawej kwasowości. Agrestowe skojarzenia ponownie jak najbardziej wskazane. Piwo jest oczywiście słodkie i wyklejające, lecz pomimo tego zadziwiająco rześkie i pijalne – wiem, pijalność brzmi tu niemal kuriozalnie.
Jeszcze ciekawsze wcielenie, tym razem spod znaku Muscatu (węgierskie wino deserowe). Podbita owocowość oraz chyba jeszcze lepsze (czy to w ogóle możliwe?) ukrycie alkoholu bardzo na plus. Choć wszystko właściwie dzieje się w obrębie niuansów to jednak efekt końcowy na prawdę „robi robotę”.

Pinta – Imperator Bałtycki Sherry Oloroso BA

24,7°blg 9,1%ABV Cena: 22zł (330ml)

Barwa nieco RISowa, nadal jednak wpisująca się w ramy stylu. Piana nad wyraz obfita i trwała jak na tę moc, pięknie oblepiająca szkło drobniutkimi, bezowymi koronkami.
Piwo niesamowicie pachnie beczką. Wniosła sporo owocowości spod znaku żurawiny i kandyzowanej wiśni, nie brakuje także mokrego drewna. Baza nadal dość wyraźnie palona, chmielowa i czekoladowa. Leżakowanie dobrze wpłynęło na ułożenie procentów.
Smak jak to w wersji podstawowej – charakterny i wytrawny. Udało się go jednak fajnie skontrować beczkową waniliną w słodkim wydaniu. Solidne nachmielenie zeszło na alszy plan ustępując miejsca deserowej czekoladzie. Delikatne rozgrzanie przełyku dopiero pod koniec degustacji.
Nigdy nie byłem fanem Imperatora – właściwie za każdym razem mnie zawodził. Tym razem udało się nadać mu dodatkowej głębi. Nieoczywisty porter leżakowany w nieoczywistej beczce okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę.

Birbant – RIS Blended BA

24,5°blg 10,5%ABV 50IBU Cena: 12zł (330ml)

Do wyglądu ciężko się przyczepić – czarne to i nieprzejrzyste, piana obecna, lecz szybko redukująca się o mizernego krążka, lacing marny – do wybaczenia.
W aromacie połączenie mlecznej czekolady z deserowymi, wyraźnie alkoholowymi pralinkami. Sporo mokrego drewna, waniliny oraz wiśniówki. Chociaż balans może mógłby być lepszy, lecz już na samą złożoność wszelakich nut ciężko narzekać.
Smak oferuje całkiem sporo, choć nie obędzie się bez negatywów. Świetne gorzkie, pozostawiające suchość na języku kakao, sporo lekko tanicznego drewna, wanilia, ciemne owoce. Wszystko to niestety przykryte gryzącym, mocno rozgrzewającym alkoholem i pozostającą goryczką.
Nie piłem pierwszej wersji. W tej pomimo całkiem fajnego wpływu beczek po Rumie, Whisky i Bourbonie chyba zawiodła sama baza. Całość jest ciekawa, lecz z pijalnością przypominającą piwa cięższe o dobre 10°blg. Zrażać się jednak nie wolno – może 3 lub 4 wersja wyjdzie idealnie czego sobie, Wam oraz Birbantom szczerze życzę.

Golem – Dybuk Bourbon Barrel Aged

16°blg 6,5%ABV Cena: 19zł (330ml)

Piwo o ciemnobrunatnej, porterowej i niemalże nieprzejrzystej barwie. Zaskakująco sycząca, wysoka piana cechuje się średnią trwałością – redukuje się do grubego krążka w kilka minut, przy czym ładnie krążkuje.
Aromat zdecydowanie owocowy – mnóstwo kwaśnej śliwki oraz kandyzowanej wiśni. Sporo także ciemnego kakao oraz orzechów włoskich. Sama beczka nadzwyczaj delikatna, trochę ziemista, lekko kokosowa. Może leżakowana wcześniej Lilitr odebrała drewnu wszelkie jego atuty?
W smaku spora kwaskowość i mocne utlenienie. Trochę razi także lekkie przegazowanie które w połączeniu z nadzwyczaj niską jak na ekstrakt pełnią daje efekt bliski wodnistości. Ciężko mi także doszukać się klasycznej beczki po Burbonie – waniliny jak na lekarstwo, do tego trochę tanin.
Niestety wersja leżakowana mnie rozczarowała – jak na piwo szczycące się notami 97/99 jest dość kiepsko. Może zaszkodziło mu leżakowanie (data przydatności kończy się za dwa tygodnie), lecz tego typu trunek zdecydowanie lepiej powinien znosić upływ czasu.