Imperial Stout z mocno „pochrzanionymi” dodatkami – mrożoną pizza oraz mielonymi banknotami.
17,5%ABV Cena: ok. 35zł (330ml)
Zgodnie z tym czego spodziewałem się po tak wysokim woltażu barwa okazała się niemalże smoliście czarną, zaś piana niestety niska, szybko redukująca się i nijaka – wybaczam.
Na pierwszy plan aromatów zdecydowanie wybija się sos sojowy. Dopiero po chwili do głosu dochodzi odrobina kakao, belgijskich słodkich czekoladek oraz owocowości w postaci malin. Całość sprawia wrażenie kwaskowej, o dziwo wyjątkowo rześkiej.
W smaku otrzymałem sporą dawkę tak lubianego przeze mnie popiołu. Pozostawia on na podniebieniu przyjemną suchość. Zapowiedziana przez aromat owocowość dopiero tu pokazuje swą moc – borówka, jeżyna i kandyzowana wiśnia. Body ciężkie, wyklejające, delikatnie tylko skontrowane ledwie wyczuwalnym, likierowym alkoholem.
Pozycja wbrew powszechnym opiniom niemal zupełnie nie zdradzająca swej alkoholowej potęgi – to dobrze. Ciężko jednak doszukać się zapowiadanych dodatków – to gorzej (a może i nie? :P). Swoim balansem i nietuzinkowością zdecydowanie mi podeszła. Lervig się może i ceni, ale w zamian oferuje na prawdę nielichą jakość.