Czy jest się nad czym rozwodzić? Imperial Porter leżakowany wiadomo w czym. TOP10 w swoim stylu na RateBeer (obecnie pozycja 9).

12,3%ABV Cena: 56zł (330ml)

Samym wyglądem piwo zdecydowanie nie zaskakuje – jest najzwyczajniej w świecie porterowo brunatne, wraz z mizerną, milimetrową pianą o sporych niczym na Pepsi bąbelkach.

Zdecydowanie ciekawiej ma się sprawa aromatu. To, że w piwie znalazła się tona słodkiej, zalepiającej nozdrza waniliny można było przewidzieć. Zaskakującą okazała się natomiast potężna i wielowymiarowa – rodzynki, jeżyny, wiśnie. Wraz z ogrzaniem narastają także nuty mokrego, butwiejącego drewna.

Smak jest kontynuacją nosowych doznań. Wanilina w wyraźnie wytrawniejszym wydaniu, oraz spora dawka ciemnych owoców tym razem zostały podane wraz z ciemną, gorzką czekoladą deserową. Beczkowe taniny, a przede wszystkim alkohol przepięknie zredukowane do minimum. Jedyne negatywne odczucie to przedziwnie krótki aftertaste – w tego typu piwach zazwyczaj trwa on genialnie długo. Tu natomiast aż chce się brać kolejny łyk przywracający moc szybko zanikających doznań.

Jedno z bardziej kompleksowych piw jakie miałem okazję pić. Myślę, że w pełni zasługuje na swą tak wysoką pozycję w rankingu. Mikkeller kolejny raz udowadnia klasę swych projektów beczkowych, zaś samo piwo fakt, iż główną cechą topowych trunków nie jest ekstremalność doznań, lecz cechy spotykane naprawdę rzadko czyli idealny balans oraz genialna pijalność.