Jest to porter uwarzony z dodatkiem zewnętrznej części skórki pomarańczy czyli zest (flavedo).

7%ABV Cena: 18zł

Z wyglądu piwo przypomina porter – co tu dużo pierdaczyć – jest najzwyczajniej w świecie brunatne. Przy nalewaniu bardzo obficie się pieni, lecz jest to zjawisko dość krótkie. Po chwili beżowa czapa opada, pozostawiając jedynie lepkie pajęczynki na ściankach.

Niucham więc. Ahhh… pachnie jak czekolada nadziewana pomarańczami. Gorzkie kakao, lekka paloność oraz wyraźny cytrus. Alkohol ginie w tym bezpowrotnie.

W smaku jest dokładnie to co lubię. Wyraźna, wytrawna paloność, kawa oraz lekki popiół pozostawiający w ustach suchość. Jak na złość pomarańczy prawie nie czuć. Jedyne czego się doszukałem to delikatna „mydlaność” – może nie umyli solidnie owoców? 😛 Całość jest jednak niesamowicie lekka i pijalna.

Piwo z kategorii tych przy których piwowar pomyślał i nie przesadził z dodatkami. Wszelkie nutki są na odpowiednim poziomie, dzięki czemu efekt finalny jest doskonale zbalansowany. Jest jedno „ale” – nie ma chyba opcji alby w ślepym teście móc odgadnąć czy to porter, czy stout. Tak czy inaczej świetna pozycja.