Niemal każdy lubi od czasu do czasu wchłonąć fast fooda. Ja jednak zdecydowanie nie przepadam za śmieciowymi sieciówkami typu McD, KFC czy jakieś inne podłe „Kingi”. W jedzeniu od nich jest więcej szajsu, niż czegokolwiek wartego uwagi. Jeśli już mam się truć, to najchętniej wybieram do tego etanol.
Idąc tym tokiem rozumowania wolę samodzielnie popełnić wszelkiego rodzaju hot-dogi, pizze, kebaby tudzież burgery. I tym razem wybrałem właśnie tą ostatnią opcję, w wydaniu, które kusiło mnie od dawna, lecz do tej pory nie miałem okazji przetestować. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym nie włączył do potrawy piwa – tak jako składnik, jak i akompaniament przy spożyciu.
No więc do rzeczy – potrzebujemy:
Łopatka wieprzowa (ja dałem z 1,5kg)
Bułki burgerowe (świetne też będą chrupiące kajzerki)
Dodatki typu ser żółty, cebula, jabłko, ogórek kiszony, pomidor, pekinka itd.
Sos składający się z jogurtu, musztardy oraz majonezu (ja nie przepadam za klasycznym barbecue)
Piwo – ja użyłem domowego NZ lagera
Przyprawy typu sól, cukier, ostra papryka, czosnek, pieprz, goździki, kumin itp., z których zrobiłem zalewę w ok 200ml wody i połączyłem z piwem
Koncept jest następujący: mięso marynujemy w uprzednio przygotowanej zalewie (dobę), a następnie pieczemy całą noc w ok. 100°C, pamiętając aby było ciut nią podlane. Z rana należy obrócić je, podlać kilkukrotnie i zwiększyć temperaturę odkrywając naczynie – ładnie się zrumieni. Po upieczeniu dajemy mu chwilkę „odpocząć”, po czym rozdzielamy na włókna, które mieszamy z wcześniej przygotowanym sosem.
I to właściwie cała filozofia. Ładujemy wsio do bułki i szamiemy ile się zmieści. Aha, nie zapomnijcie o dobrym piwie – ja podałem wraz z klasycznym AIPA – pasuje wręcz idealnie. Smacznego!!!