Po prostu najzwyklejsze w świecie Barleywine.

~25,7°blg 12%ABV 65IBU Cena: 19zł

Po przelaniu piwo powitało mnie nawet jak na styl bardzo ciemną, mahoniową wręcz barwą o dosłownie koncernowej klarowności. Od początku mizerna piana z czasem jeszcze bardziej się redukuje, by po dosłownie dwóch minutach z sykiem ulotnić się na dobre.

Dużo pozytywniej prezentuje się aromat. Dominują ciemne owoce – wiśnie, maliny, jeżyny, żurawina i figi. Dodatkiem do nich jest ciemny, odrobinę przypalony karmel (nie ulepkowo słodki, lecz wytrawny). Po całkowitym ogrzaniu pojawia się szczypta korzenności oraz procenty.

Początkowa słodycz już po chwili okazuje się pozorną – idealnie kontruje ją owocowa kwaskowość oraz pomimo, iż nieco alkoholowa, to nadal całkiem niezła goryczka. Na finiszu nieco miodu (gryczanego) oraz przyjemnej ziemistości.

Niemalże klasyczne English Barleywine. Myślę, że piwo znacząco zyskałoby na leżakowaniu w drewnie, w szczególności takim po czerwonym winie. W tej wersji na kolana może nie rzuca, lecz przyznać muszę, że z pewnością jest bardzo solidną pozycją, szczególnie w tej kategorii cenowej.