Po prostu dzikus dochmielany na zimno odmianą Simcoe.

7,5%ABV Cena: ok. 50zł (500ml)

Jasnożółta barwa, o wyraźnym zamgleniu wraz ze sporą ilością luźnego osadu drożdżowego nie robi pozytywnie piorunującego wrażenia. Piana niska lecz obecna niemalże przez całą degustację, ładnie przy tym oblepiająca ścianki szkła śnieżnobiałymi kłaczkami.

W pierwszym momencie aromat robi wrażenie wyraźnie zdominowanego przez chmiel w postaci nut owocowych (głównie grejpfrut), jak i żywicznych. Dopiero po chwili do głosu dochodzi kwaśność oraz spora dawka skóry. Całość nadal jest jednak bardzo lekka i rześka.

Smak urzeka przede wszystkim niesamowicie krótką kwaśnością. Dosłownie w ułamku sekundy przechodzi ona w piwniczną, nieco pleśniową goryczkę. Wraz z natlenieniem i ogrzaniem ujawnia się przemiła ziemistość, zaś na finiszu otrzymujemy szczyptę ziołowości.

Przegenialnie zbalansowane piwo. Ładnie ewoluuje w trakcie degustacji odkrywając kolejne smaczki, a przy tym nic a nic nie traci na niesamowitej pijalności. Oczywiście wśród całej masy ciekawych nutek nie odnajdziemy ani grama alkoholu. Jednym słowem petarda.