Zbyt wiele o piwie powiedzieć się nie da – ot mocne Barleywine.

15,1%ABV Cena: 21zł (330ml)

Przepiękna, krystalicznie klarowna barwa ciemnej, wpadającej w jasny brąz miedzi rodem z angielskich interpretacji stylu robi świetne wrażenie. Z początku całkiem bujna piana niestety pod naporem sporego woltażu redukuje się do cienkiej obrączki, przy czym nikle znaczy swą obecność na ściankach szklanki.

Aromat estrowy, owocowy (jeżymy, maliny). Poza tym wyraźne nuty utlenienia w postaci delikatnego miodu i zdecydowanie mniej subtelnego kartonu. Pomimo tego ukrycie alkoholu jest niesamowite – nawet po całkowitym ogrzaniu nie chce się on ujawnić.

W smaku miodowa słodycz góruje nad resztą składowych. Jednak dzięki ciut alkoholowej goryczce nie jest ona nazbyt muląca. Nie brak suszonych owoców w postaci gruszek, jabłek i rodzynek. Całość nisko wysycona, zaskakująco gładka i miękka.

No muszę przyznać, że piwo wypadło nadzwyczaj dobrze. Właściwie śmiało mógłbym je zaklasyfikować jako klasyczne English Barleywine. Pomimo naprawdę solidnej zawartości alkoholu nie jest on nieprzyjemny, lecz jedynie odpowiednio równoważy potężne body. Typowy „nightcap”.