Oba piwa to dzikusy dodatkowo chmielone na zimno poszczególnymi odmianami chmielu. Aby było ciekawiej mieszczą się w TOP10 najlepszych nieblendowanych lambików według RateBeer, w którym to gronie zasiada także wersja chmielona Citrą.

Wyglądem właściwie się nie różnią. Barwa ciemnego złota, mocno opalizująca, lecz osad na dnie całkiem ładnie zbity. Piana, jak to zazwyczaj w kwachach bywa jest zwiewna, dość szybko opadająca, jednak w postaci milimetrowej warstewki obecna niemalże przez całą degustację.

5,5%ABV Cena: 25zł (330ml)

Simcoe
W aromacie niepodzielnie panuje dzikość. Potężna dawka skóry, piwniczności oraz słodkiego, lekko orzechowego sera. Nuty chmielowe zdecydowanie drugoplanowe, lecz wraz z ogrzaniem nasilające się. Nieco cytrusów, szczypta żywicy.
Smak zaskakuje wytrawnością. Surowe ciasto i lekko ściągające taniny to główne dominanty. Nie brak jednak ziołowej, acz krótkiej goryczki. Całość lekka, rześka i bardzo rustykalna.

5,5%ABV Cena: 25zł (330ml)

Mosaic
Tu jest zdecydowanie bardziej typowo dla tejże odmiany, niż w przypadku Simcoe. Poza oczywistą dzikością ujawnia się mocny mix owoców tropikalnych (liczi). Pojawiają się także białe, niezbyt dojrzała winogrona.
W smaku jest zdecydowanie bardziej cytrusowo, niż ziołowo, zaś sama goryczka zdaje mi się zdecydowanie niższą. Nadal jednak jest to nadzwyczaj orzeźwiające i sesyjne piwo.

Obie wersje są bardzo ciekawe i z pewnością warte tak wysokich miejsc w rankingu. Punktem wyjścia było oczywiście uwarzenie i fermentacja doskonałego dzikusa, a dopiero później nadanie mu delikatnych niuansów konkretnego chmielu. Mikkeller kolejny raz pokazał klasę wypuszczając topowe pozycje. Brawo!