Jest to Imperial Stout z dodatkiem czekolady, espresso oraz wanilii.

11%ABV Cena: 19zł (330ml)

Barwa nawet w krośnieńskim mikro szkle degustacyjnym jest bliska całkowitej czerni – jedynie przy krawędziach dostrzec można ciemnobrunatne refleksy. Piana, tak jak i jakikolwiek lacing właściwie nie istnieje.

Aromat pod względem różnorodności nie zawodzi. Mamy tu oczywiście zapowiadaną deserową czekoladę, czarną kawę oraz szczyptę wytrawnej wanilii, lecz nie brak także nut ciemnych, suszonych owoców, muscovado oraz likierowych wiśni, znajdzie się także odrobina ogniskowego popiołu. Procenty dobrze wkomponowane w całość, subtelne nawet po ogrzaniu.

W smaku mamy właściwie to samo. Wszystkie składowe zdają się być jednak delikatne i nienachalne, co w mej ocenie jest sporym plusem. Do czego się zatem przyczepić? Ano kwaskowość – choć przyjemnie owocowa, to jednak mogłaby być delikatniejsza. Podobnie sprawa ma się z wysyceniem – czasem „mniej” znaczy „więcej”. Całość jednak w kategorii degustacyjnego nightcupa zdecydowanie daje radę.

Z pewnością nie jest to RIS spod znaku tak modnego obecnie „team słodyczka” czy też innego nafaszerowanego aromatami Omnipollo. Ot wytrawna i wielowymiarowa klasyka gatunku z dobrze dopasowanymi, nienarzucającymi się dodatkami. Dość dawno nie piłem nic z tegoż angielskiego browaru i z pewnością nie żałuję powrotu – wręcz przeciwnie.