Podwójna wersja doskonale znanego wszystkim torfowca.
24°blg 9,6%ABV 65IBU Cena: 16zł (500ml)
Barwa ciemnobrunatna, niemalże czarna, pod światło widoczne lekkie zmętnienie. Niestety piana okazała się beznadziejną we wszystkich aspektach, lecz to zdecydowanie kwestia do wybaczenia.
Aromat to prawdziwa petarda. Asfalt, przytopiona izolacja, torf. W tym momencie przypomniały mi się także smoliście czarne żelki które miałem (nie)przyjemność przetestować będąc za gówniarza w Niemczech na szkolnej wycieczce. Udało się także przemycić nieco „bazowych” nutek takich jak rodzynki, cukier kandyzowany czy też mleczna czekolada.
W smaku piwo okazało się nadzwyczaj ułożone i gładkie. Agresywność klasycznego Joe została skontrowana solidną pełnią, która jednak w najmniejszym stopniu nie uczyniła piwa mulącym czy też mniej pijalnym. Jest torfowo, kakaowo, a nawet ciut chmielowo, lecz przy tym łagodnie aksamitnie. Co więcej – blisko dycha woltażu została wkomponowana wręcz wzorcowo.
Jestem pod wielkim wrażeniem. Bez dwóch zdań muszę przyznać, iż wersja imperialna to po prostu poziom światowy. Takie nagromadzenie niuansów wraz z zachowaniem relatywnie łagodnego charakteru oraz przegenialnej pijalności zasługuje na gromkie brawa. Czekam teraz na wersję Triple Joe oraz jeszcze bardziej torfowe, doprawione sporą dawką drewna Barrel Aged.