Kultowe już Belgian Strong Ale zaliczane do jednego z młodszych, czyli jakby nie było nowofalowych piwnych stylów – Bière de Champagne.
Skąd szampańskie w nazwie stylu? Piwo fermentowane jest bowiem „metodą szampańską” (remuage). Uprzednio warzone jest jako tradycyjne Strong Ale, następnie zaś przechodzi fermentację specjalnym szczepem drożdży szampańskich. Następnym etapem jest odbycie podróży w okolice Épernay (Szampania). Tu piwo leżakuje w specjalnych stojakach, których zadaniem jest zebranie osadu drożdżowego w szyjce butelki. Następnie ta zostaje zmrożona, a scalony w ten sposób osad usunięty (dégorgement). Jego miejsce zastępuje świeże piwo odpowiadające za refermentację i późniejsze nagazowanie. Trunek finalny różni się więc od prawdziwego szampana jedynie surowcem bazowym, zaś cała metoda produkcji pozostaje niezmienną. Dobra czas zatem na degustację.
11,5%ABV Cena: 82zł (750ml)
W szkle piwo prezentuje się nadzwyczaj okazale – idealnie złota barwa o mikroskopijnej opalizacji, mnóstwo drobnych bąbelków żwawo wędrujących ku górze, w efekcie tworzących niespotykanie przy tym woltażu drobną, zbitą i trwałą pianę, która właściwie wygląda niczym ubite na jednolitą masę białka jaj.
Aromat także nie zdradza ukrytych w piwie procentów. Niesie ze sobą ogromną dawkę słodkiej kwiatowości, owoców takich jak gruszki, jabłka (papierówki) oraz białych, bardzo dojrzałych winogron. Wraz z ogrzewaniem ujawnia się też subtelny banan.
Nie mniejszą pełnie doznań oferuje smak. Typowo belgijska brzoskwinia, jabłko oraz surowe ciasto sprawiają, że całość przypomina mi coś w rodzaju szarlotki. Tu ujawnia się także ukryta do tej pory potęga piwa – efekt rozgrzania przełyku obecny, lecz dzięki subtelnym nutom przypraw (goździk!) nie męczący, a wręcz idealnie wkomponowany, dodający piwu kolejnego wymiaru. Pomimo podwyższonego wysycenia całość jest niesamowicie miękka w odbiorze.
Zdecydowanie najlepsze belgijskie Strong Ale jakie miałem okazję pić. Zapewniam Was, że tym razem wpływu na odbiór nie miała legenda wokół piwa, czy też jego cena. Deus po prostu jest świetny. Taka złożoność wszelakich nut oraz niebywała przy tym poziomie alkoholu pijalność to wyznacznik absolutnie najlepszych piw. Jako piwosz nie wyobrażam już sobie powrotu do ordynarnych win musowanych o północy. Warto skusić się na butelkę Bière de Champagne i przywitać nowy rok z klasą.