Ot porterek chmielony Warrior, Northern Brewer i Cascade.

9,2%ABV 85IBU Cena: 17zł (355ml)

Ciemnobrunatna, bliska czerni barwa oraz łatwa do uchwycenia w referencyjnym przewężeniu szkła Hamburg opalizacja. Piana wysoka, gęsta, opadająca wolno i ładnie zdobiąca przy tym ścianki.

W aromacie dominuje paloność. Lekko ociera się ona nawet o przyjemny popiół. Na drugim planie usadowiła się spora chmielowość o wyraźnie żywicznym charakterze. Ogółem jednak można mieć pewne zastrzeżenia co do intensywności – ta niestety nie powala.

Zapowiadana przez aromat chmielowość dopiero w smaku pokazuje swą moc. Goryczka pomimo, że jedynie lekko powyżej średniej, wydaje się pochodzić wyłącznie od chmielu. Dodatkowo jest niesamowicie sosnowa, żywiczna, ociera się wręcz o lekką perfumowość. Całość jest mocno wytrawna. W posmaku odrobina ciemnego miodu, gorzka czekolada, kakao i lekkie ognisko pozostawiające w ustach charakterystyczną suchość.

Gonzo miałem już kiedyś okazję pić, a dokładniej było to w styczniu 2012 roku (sam się zdziwiłem, że już taki kawał czasu minął). Z tamtej degustacji zdecydowanie bardziej zapadła mi w pamięć paloność, niż chmielowa strona piwa. Obecnie piwo już mnie na kolana nie rzuca, przyznać jednak z całym przekonaniem muszę, że nadal jest do bardzo solidna pozycja.