Niby klasyczne Pale Ale, lecz do chmielenia użyto aż 13 odmian pochodzących z Anglii, Słowenii, Nowej Zelandii, Czech, USA, Niemiec oraz Australii.
12°blg 4,5%ABV 40IBU Cena: 16zł (500ml)
Barwa jak najbardziej w normie, złota, wpadająca lekko w pomarańcz, wyraźnie zamglona. Gorzej ma się sprawa piany – zajmuje ona mniej więcej połowę objętości szklanki (lekki gushing jak i przegazowanie).
Chmielenie tak różnymi od siebie odmianami daje o sobie znać w aromacie. Choć całość pachnie głównie starym kontynentem (zioła, kwiaty, przyprawy, ziemistość), to nie sposób nie doszukać się nowofalowych wtrąceń (gorzkie grejpfruty, słodkawa żywica, dojrzałe owoce tropikalne).
W smaku mamy sporą słodowość o mocno herbatnikowym profilu. Przeciwstawia się jej trawiasta, nieco zalegająca, acz nie powalająca mocą goryczka. Wysycenia niemalże brak – wraz z otwarciem butelki uciekło w całości w pianę.
Klasyczne i przyzwoite Pale Ale, choć nie pozbawione wad. Bardzo przypomina mi moje pierwsze domowe piwa górnej fermentacji (estrowość). Choć niczym spektakularnym mnie nie zaskoczyło, to nie czuję najmniejszego zawodu – pół godzinki w jego towarzystwie minęło naprawdę szybko.