Jest to po prostu potężne Barleywine, chmielone jedynie czeską odmianą Premiant, leżakowane w beczkach po Bourbonie.
27°blg 12,4%ABV 28EBU Cena: 24zł (330ml)
Piwo swym ciemnym, miedzianym kolorem przypomina nieco naszego rodzimego Burgundowego Łowcę, a tym samym wpisuję się stylistyką w klasykę angielskich interpretacji stylu. Marność piany oczywiście wybaczam – w tego typu mocarzach jest to całkowicie normalne.
Już pierwsze niuchnięcia zdradzają leżakowanie. Słodka, ciężka wanilina oraz mokre drewno to nuty których mogłem się spodziewać. Zaskoczył mnie natomiast ewidentny aromat słodkiego koziego sera (If you know what I mean), swoją drogą jeden z moich ulubionych kulinarnych niuansów (w piwie obstawiam jednak mniej pożądany kwas kaprylowy). Sporo także owoców – głównie czerwonej porzeczki. Ciężko natomiast doszukać się procentów.
Smak to już istna poezja spod znak leżakowanych w drewnie „barlejów”. Masa suszonych owoców (morele, wiśnie, śliwki i rodzynki) została zgrabnie zestawiona z lekką przyprawowością wanilii, kokosa i cynamonu. Całość wyklejająca niczym miód pitny, lecz odpowiednio skontrowana przyjemnie rozgrzewającym woltażem, dzięki czemu ani trochę nie muląca.
Kolejna świetna beka od holenderskich młynarzy. Zresztą już sama baza musi robić wrażenie, zaś beczka dodała tylko kilka ciekawych nut. Nie mam problemu z wydaniem większej sumy na butelkę, ale chlanie tak ciekawych i dobrych leżaków za dwie dyszki to chyba coś co cieszy mnie najbardziej podczas degustacji. Spróbujcie zatem i Wy!