Imperial IPA chmielone odmianami Columbus, Chinook, Citra, Galaxy i Mosaic.

9,7%ABV

Jasno bursztynowa, wyraźnie opalizująca barwa w tego typu mocno dochmielonych piwach nie zaskakuje zbytnio. Dwu-milimetrowa piana natomiast mogłaby pochwalić się zdecydowanie lepszą trwałością jak i lepkością gdyż w tym wydaniu po minucie niemalże ulatuje w niebyt.

Aromat niestety w znacznej mierze utleniony (głównie w postaci miodu). Chmielowość zachowała się głównie w postaci ziołowości. Pozytywnie natomiast wypada idealnie wręcz zakamuflowany woltaż – jakichkolwiek nalewkowych skojarzeń brak.

W smaku otrzymujemy całkiem sporą porcję słodowości wraz z domieszką przypalanego karmelu. Niemałą dawkę lupulinowej zieleniny można bez problemu wyczuć jako łodygową, pozostającą cierpkość. Także tu alkohol zupełnie nie daje znać o sobie, lecz nawet to nie jest w stanie zbytnio pomóc dość słabej pijalności.

Ogólnie rzecz ujmując piwo okazało się najzwyklejszym średniakiem. Nawet zrzucając ewidentne utlenienie na karb przestarzałej butelki trzeba mieć na uwadze szorstki profil chmielenia, który w świeżej butelce prawdopodobnie jeszcze bardziej dałby się we znaki kubkom smakowym. Nie było tragicznie, lecz raczej do tej pozycji już nie powrócę.