Jest to Imperial IPA (a patrząc po woltażu to już takie Triple IPA) leżakowane przez cztery miesiące w beczkach po Bourbonie. Bazowym piwem jest tu Double Trouble.
12,4%ABV 86IBU? Cena: 25zł (330ml)
Barwa miedziana, ciemno-bursztynowa, klasyczna wręcz dla stylu. Zaskakuje nieco natomiast niemalże idealna klarowność – dopiero wnikliwie przyglądając się piwu pod światło można dostrzec mikroskopijne drobinki chmielu. Piana wysoka, średnio trwała, pozostawiająca sporo lepkich koronek.
W aromacie dzieje się sporo. Z jednej strony mamy do czynienia z typowymi dla nowofalowych chmieli nutami dojrzałych owoców tropikalnych oraz cytrusów, z drugiej zaś słodką wanilię, karmelizowany cukier oraz miodowość pochodzącą prawdopodobnie z zachodzącej w beczce oksydacji. Procentów niemalże nie czuć – to zdecydowanie spory atut.
Smak niesie z sobą zdecydowanie więcej charakteru Bourbonu. Ciężka wanilina, odrobina kokosu oraz mokrego drewna. Jednak udało się obronić także chmielową stronę piwa. Mango, marakuja, melon oraz czerwone grejpfruty są wyraźnie wyczuwalne. Całkiem solidną goryczkę dodatkowo potęguje lekko rozgrzewający alkohol. W ogólnym odbiorze piwo jest jednak nadzwyczaj pijalne.
Kolejny dowód potwierdzający, że robienie tak mocnych IPA’s jak i leżakowanie ich w beczce ma sens. Doom pomimo niezwykłej złożoności i natężeniu wszelkich nut aromatyczno-smakowych zachowuje zdradziecką wręcz lekkość, znikając ze szkła w kilkanaście minut.