Owsiany Imperial Stout chmielony jedynie odmianą Waimea z dodatkiem 200 ostryg z wyspy Lindisfarne oraz wędzonych papryczek.

11%ABV Cena: 20zł (330ml)

Barwa iście stoutowa, w przewężeniu szkła porterowe, brązowe refleksy. Z początku obfita piana dość szybko się redukuje. Towarzyszy jednak dzielnie w postaci milimetrowej warstewki oraz beżowego, lepkiego lacingu do ostatnich łyków degustacji.

Pierwszoplanowo w aromacie czarna kawa, paloność oraz miód (też się nim lekko zdziwiłem). Papryki nie wyczułem, zaś ostrygowość występuje dopiero po mocniejszym ogrzaniu, klasycznie jako „morskość”. Wraz z ogrzaniem ujawnia się także niedopalona fajkowa latakia (if you know what i mean…).

W smaku już słoności piwu odmówić nie sposób, jest jednak odpowiednia – subtelna i nie przesadzona, choć wnosząca delikatną śliskość. Wszelkie skojarzenia ze smakiem morskiego kamyka jak najbardziej na miejscu. Pikantność pojawia się dopiero w posmaku – nadal jednak dla mnie jest zbyt delikatną, łatwo ją wziąć za ostrość alkoholu którego tu właściwie brak (brawo!).

Ciężkie piwo do opisania. Posiada sporo charakterystycznych nut bardzo rzadko spotykanych w piwie. Całość jednak zaskakująco łączy się ze sobą tworząc RIS nie do pomylenia z żadnym innym, a przy tym nadal pijalny. Mówiąc w skrócie: za dwie dychy będziecie zadowoleni.