Anna, lat 50, mówi: „Czuję w sobie napięcie i czuję się winna, lecz nie wiem, dlaczego. Nie mogę spać ani jeść, więc przychodzą tu moi przyjaciele i karmią mnie. Nawet jeśli uda mi się zasnąć na chwilę, kiedy się budzę, jestem tak bardzo wyczerpana, że nie mogę wstać z łóżka. Jestem przerażona tym, co się ze mną dzieje”.
Depresja to choroba, która u ludzi dorosłych występuje bardzo często. W ciągu całego życia zapada na nią jedna na pięć osób, dwukrotnie częściej kobiety niż mężczyźni. Niestety, w ponad połowie przypadków pozostaje nierozpoznana i nie jest leczona. Po części spowodowane jest to tym, że w początkowym okresie niczym nie różni się od zwykłego smutku czy złego nastroju, które od czasu do czasu miewamy wszyscy. Gdy u kogoś następuje znaczny wzrost stężenia cukru we krwi, jak np. w cukrzycy lub w związku ze złamaniem nogi, można dokładnie określić początek choroby lub wskazać różnice między stanem dotychczasowym a obecnym
i jednoznacznie stwierdzić, że ten ktoś jest chory. W przypadku depresji wszystko zależy od nasilenia objawów i czasu trwania złego samopoczucia. Nawet jeśli początek choroby jest tak trudny do zidentyfikowania, ważne jest, aby podjąć leczenie. Depresja odbija się niekorzystnie na życiu zawodowym, towarzyskim i relacjach z bliskimi. Osoba chora przestaje interesować się innymi ludźmi, czuje się zmęczona, wyczerpana, nie widzi wyjścia z sytuacji, w jakiej się znajduje, traci nadzieję i chce się poddać. Nieleczona depresja niesie za sobą wysokie, 15-procentowe ryzyko popełnienia samobójstwa.